17.03.19
06.03.19
01.03.19
Podsumowując, Linka rzeczywiście miała trudności z nawiązywaniem kontaktów, lecz bez problemu obdarzyła pewne osoby miłością i nie ujawniał się lęk przed utratą tej osoby. Mit został obalony? Napiszcie w komentarzach, co o tym sądzicie :3
Dużo rozpisałam się o Lince, lecz też jest wielu innych bohaterów. I tutaj zrobię takiego psikusa, aby dowiedzieć się o nich, trzeba przeczytać książkę! Gorąco polecam i zapraszam do miłej lektury.
Moja ocena to 7/10.
15.11.18
15.10.18
11.06.18
05.06.18
18.05.18
10.04.18
06.03.18
Recenzja:
17.01.18
„Kroniki
Jaaru”
*Zdjęcie
pojawi się, kiedy dotrze do mnie piąta część*
Autor:
Adam Faber
Rok
wydania: 2017, 2018
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Opis ze strony wydawnictwa:
(Tylko pierwszej części)
Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się
Kate Hallander!
Kate jest typową nastolatką. Mieszka u swojej ciotki
w Londynie i wiedzie spokojne życie. Pewnego dnia staje na progu tajemniczego
sklepu pełnego czarodziejskich przedmiotów, od właścicielki którego otrzymuje
Księgę Luster. Dziewczyna rzuca miłosny urok na przystojnego Jonathana, lecz
czar skutkuje zupełnie inaczej, niż by tego oczekiwała. Kate trafia do Jaaru,
krainy zamieszkanej przez magiczne stworzenia.
Fion jest ferem, baśniową istotą. Jego stosunki z
ojcem są coraz gorsze, więc w akcie buntu opuszcza dom, by odnaleźć przypisaną
mu czarownicę. Wpada w ręce niebezpiecznej nimfy Erato i przez swoją naiwność
wprowadza do świata magii wielki zamęt.
Tymczasem w Londynie ciotka dowiaduje się, że ze
sklepu pani Selene zniknął magiczny kamień o potężnej mocy. Czy uda się go
odnaleźć? Jak Kate, początkująca wiedźma, poradzi sobie w świecie Jaaru, mając
u boku ekscentryczne fery i wyniosłego jednorożca? I co tak naprawdę skrywa
plan nikczemnej Erato?
Recenzja:
W
dzisiejszej recenzji opiszę Wam moje wrażenia z przeczytania czterech tomów „Kronik
Jaaru”. Piąta część już za niedługo również będzie u mnie :)
Słowem
wstępu, powiem tak. Już dawno nie wkręciłam się tak bardzo w książkę, a tym
bardziej w całą serię i fabułę! Świat Jaaru zupełnie mnie oczarował i wciągnął.
Podczas czytania, widać było, że historia, postacie były przemyślane, a poczynania
bohaterów nie są przypadkowe, często w następnych tomach, powoli rozwiązywały
się dane wątki. W końcu sam twórca przyznał, że już w wieku 9 lat miał obraz
Jaaru w swojej głowie, dzięki czemu świat ten jest tak dobrze dopracowany.
Spójrzmy
teraz na opis ze strony wydawnictwa. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to
porównanie głównej bohaterki Kate do Harrego Pottera. Nie rozumiem skąd to się
wzięło, przecież świat Jaaru, Kate oraz wiele innych kwestii nawet nie są zbliżone
do universum Harrego Pottera. Być może niektóre, małe elementy były ściągnięte z
tego cyklu, lecz uważam, że w wielu innych książkach takie sytuacje też się
pojawiały. Niestety nie podam przykładu takiego detalu, bo poprostu nie
pamiętam :(
. A książki były czytane niecałe dwa tygodnie temu... Podsumowując, według mnie
taka opinia naprawde jest krzywdząca. Być może jest to zabieg reklamowy, ale
chyba mało udany.
Fer.
O czym pomyśleliście, kiedy przeczytaliście ten wyraz? Bo mi na myśl przyszedł
ser. No, oprócz tego, mogło nam się skojarzyć to z angielskim słowem wróżka, fairy. Przechodząc do sedna, fery to są
takie wróżki czarownic, ich opiekunowie. Uczą młode czarownice magii i pomagają
im w różnych sytuacjach. Kate fer ma na imię Fion i właśnie nie wiem jak mam
jego imię wymawiać. Fjon, czy też Fion (z akcentem na i). Taka zagwostka mnie złapała. Jedyne
co mi brakowało w wątkach z Fionem, to, że Kate go zbywała i tak naprawdę nie
szukała z nim kontaktu. Gdybym ja miała takiego fera, to bym od razu chciała
się zaprzyjaznić i w końcu był miała najlepszego przyjaciela ;p U Kate jest
troche odwrotnie, ma spore trudności z nawiązywaniem przyjazni lub kontaktów.
Teraz tak myślę i chyba dopiero teraz sprawdza się ten artykuł psychologiczny,
który wkleiłam Wam dwie recenzje temu. Rodzice Kate sie rozwiedli, więc jej
zachowanie pokrywa się idealnie z tym przedstawionym w artykule! Noż normalnie
jestem z siebie dumna c:
Gdybym
chciała opisywać wszystko z osobna, np. Fiona, jego rodzinę, jednorożca Jawisa,
nimfę Erato, Kate, przyjaciółkę Kate, Mel i jeszcze wiele innych postaci, to
bym musiła przeznaczyć na to dwa razy więcej miejsca, dlatego dojechaliśmy do
podsumowania. Książkę jak najbardziej polecam wszystkim nastolatkom jak i tym
bardziej dorosłym. Książki z tej serii pochłania się bardzo szybko, cztery
części zajęły mi tylko tydzień. Moja ocena to 9/10.
06.03.19
"Pod szkarłatnym niebem"
http://edipresse.pl/portfolio/ksiazki/
|
Autor: Mark Sullivan
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Edipresse
Opis ze strony
wydawnictwa:
Pino Lella nie chce
mieć nic wspólnego z wojną czy nazistami. Jest zwyczajnym włoskim nastolatkiem,
którego myśli krążą wokół muzyki, jedzenia i dziewcząt – lecz dni jego
niewinności są policzone. Gdy mieszkanie rodziny Lellów w Mediolanie zostaje
zniszczone podczas alianckiego bombardowania, Pino przyłącza się do kolei
podziemnej pomagającej Żydom w ucieczce przez Alpy i zakochuje w Annie,
starszej od niego o sześć lat pięknej wdowie. Rodzice Pina, chcąc zapewnić mu
bezpieczeństwo, zmuszają go, by zaciągnął się do niemieckiej armii. Sądzą, że
to posunięcie uchroni go przed walką. Jednak gdy młody Pino zostaje ranny, po
wyjściu ze szpitala zostaje zwerbowany na osobistego kierowcy lewej ręki Adolfa
Hitlera we Włoszech, generała Hansa Leyersa, jednego z najbardziej tajemniczych
i potężnych dowódców Trzeciej Rzeszy. Dzięki temu zyskuje możliwość prowadzenia
działalności szpiegowskiej dla aliantów wewnątrz niemieckiego Głównego
Dowództwa. Pino przeżywa horrory wojny i nazistowską okupację walcząc w
sekrecie, a jego odwagę podtrzymuje miłość do Anny i marzenia o wspólnej
przyszłości.
Recenzja:
I kolejna książka, przeczytana,
o tematyce II wojny światowej. W samą historię bardzo się wkręciłam, chociaż
czasami nie dowierzałam, że takie rzeczy mogły się kiedykowliek wydarzyć.
Pomimo tego, że autor podkreślał, że jest to fikcja literacka, oparta na
prawdziwych wydarzeniach, to miałam problem z określeniem co mogło być prawdą,
a co mogło zostać dopowiedziane. Sama postać Pina Lelli jest dla mnie
niewarygodna, żeby takie akcje przeżywał, lecz tutaj trzeba wierzyć na słowo
Markowi Sullivanowi i zdjęciu starych dokumentów Pina, że rzeczywiście on
istniał. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, żę jeszcze Giuseppe żyje. (Tutaj
taka mała uwaga, bohater książki ma na imię Giuseppe, ale wsyscy mówili do
niego w zdrobnieniu; Pino. Nie jestem pewna czy jest to gdzieś wyjaśnione.)
Wikipedia wszystko
ładnie pokazała, Pino nadal żyje i chyba ma ię dobrze :D
Powracając do
książki, jedyne co mi nie odpowiadało i jakoś wzbudziło u mnie wątpliowśći, to, że bardzo pogodny mężczyzna,
pomimo tego, że już wiele złych i traumatycznych rzeczy widział, to po
obejrzeniu egzekucji pewnej osoby, uznał (uwaga, spoiler alert!) że się zabije.
Według mnie, powinien o tym wcześniej myśleć lub chociażby dawać znaki, że
sobie nie radzi. Rozumiem też, że to wojna, że to było dla niego chyba
najbardziej bolesne doświadczenie, ale bez przesady! Może Mark Sullivan dodał
to, tak dla urozmaicenia książki? Albo rzeczywiście Pino chciał skoczyc z dachu
świątyni?
Na sam koniec mam
pytanie dla Was. Co sądzicie o historii generała Leyersa? Jakim cudem udało mu
się dostać jako bohater za granicę? Mam swoja teorię i jestem ciekawa, czy ktoś
myśli podobnia jak ja ;)
Książkę jak
najbardziej polecam i daję jej ocenę 8/10.
01.03.19
"Niebieskie nitki"
https://nk.com.pl/niebieskie-nitki/1229/ksiazka.html#.XHfI8VxKiUk |
Autorka: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Opis ze strony wydawnictwa:
Szesnastoletnia Linka nie umie się pogodzić z rozwodem
rodziców. Czuje, że ojciec ją zdradził, a z matką nie może się dogadać. Na
domiar złego musi się przeprowadzić do zrujnowanego dworku babci i prababci. W
pełnym życzliwości i ciepłych wspomnień otoczeniu Linka próbuje na nowo
poukładać sobie życie. Ale czy serdeczność najbliższych kobiet wystarczy?
Wrażliwa dziewczyna szuka ukojenia w sztuce, nieoczekiwanym wsparciem staje się
korespondencja ze sławnym pisarzem. Wirtualną znajomość z tym intrygującym mężczyzną
nawiązuje także matka Linki...
"Niebieskie nitki" to pełna uroku opowieść o
przyjaźni, potrzebie miłości i akceptowaniu własnych wyborów.
Recenzja:
Książka zrobiła na mnie dobre wrażenie. Było bardzo wiele
postaci i wątków, co niestety, czasem się to mieszało. Jestem zadowolona z
tego, że na samym końcu pozostał lekki niedosyt i tylko jeden wątek został nie
wyjaśniony. Reszta ładnie się rozwiązała. Postacie były przemyślane, wykreowane
z rozwagą (o czym świadczy historia Buni
z okresu jej młodości, którą poznajemy stopniowo. Jej młodość, to okres II
wojny światowej, co tym bardziej mnie zauroczyło.) Książka nie jest zbyt długa
ani zbyt krótka, idealna na leniwe popołudnie.
Tyle słowem wstępu, przejdźmy do bohaterów. Główną postacią
jest Linka i jak przeczytaliśmy z opisu wydawnictwa, jej rodzice się rozwiedli
i nie potrafi sobie z tym poradzić. Jej zachowania czasem wydawały mi się
logiczne, a czasem nielogiczne, pomimo tego, że można to uzasadnić jej trudną
sytuacją, no ale bez przesady. Nieuzasadniona agresja w stosunku do matki, dni,
w których się do nikogo nie odzywa. Rozchwianie emocjonalne. Aż z ciekawości
sprawdzę, jakie są zmiany w zachowaniu u dzieci rozwiedzonych rodziców.
Em, to tak. Wujek Google powiedział, że:
(Cytat ze strony http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=709 )"Adolescenci (12-18 lat) doświadczający rozwodu rodziców izolują się od świata zewnętrznego, nierzadko popadając w depresję. Ponadto mają trudności z uczestnictwem w związkach emocjonalnych z innymi ludźmi. Chodzi tu przede wszystkim o problem zarówno obdarzania kogoś miłością jak i przyjmowania tej miłości. Badania pokazały, że w sytuacjach bliskich kontaktów często pojawia się u nich lęk przed utratą bliskiej osoby i przed przyszłym rozpadem potencjalnego związku. Obawy te wywołują pewne strategie przybierające formę: uczciwości, rozwagi, ostrożności, rozwiązłości czy dystansowania się, wykorzystywania innych. Ich zadaniem jest uchronienie młodego człowieka przed kolejną strat"
Podsumowując, Linka rzeczywiście miała trudności z nawiązywaniem kontaktów, lecz bez problemu obdarzyła pewne osoby miłością i nie ujawniał się lęk przed utratą tej osoby. Mit został obalony? Napiszcie w komentarzach, co o tym sądzicie :3
Dużo rozpisałam się o Lince, lecz też jest wielu innych bohaterów. I tutaj zrobię takiego psikusa, aby dowiedzieć się o nich, trzeba przeczytać książkę! Gorąco polecam i zapraszam do miłej lektury.
Moja ocena to 7/10.
"Lalkarz z Krakowa"
Autorka: R.M. Romero
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Galeria Książki
Opis ze strony wydawnictwa:
Jest wojna.
Jest cierpienie.
Ale jest też magia
i jest nadzieja.
Kraków, Polska, rok 1939. Za sprawą magii w pewnym sklepie z zabawkami ożywa mała lalka o imieniu Karolina. Karolina zaprzyjaźnia się z Lalkarzem, właścicielem sklepu – miłym, złamanym przez życie człowiekiem.
Kiedy okupacja niemiecka zasnuwa cieniem miasto, Karolina i Lalkarz postanawiają za pomocą czarów uratować przed straszliwym niebezpieczeństwem swoich żydowskich przyjaciół, bez względu na ryzyko.
Ta ponadczasowa opowieść, w której baśń i elementy folkloru splatają się z historią, pokazuje, że nawet w najmroczniejszej sytuacji można odnaleźć nadzieję i przyjaźń.
Recenzja:
Na targach książki, w Katowicach, zakupiłam mnóstwo książek i oto pierwsza z nich, którą przeczytałam.
Książkę oceniam na dobrą, zamysł fabuły oraz postacie zostały dobrze zaplanowane. Książka poruszyła moją wrażliwość, poleciały łezki, z resztą, u mnie bardzo łatwo jest doprowadzić do takiego stanu ;D
Warto zwrócić uwagę na ciekawe nawiązania (czyli osobne rozdziały) do tego, co się działo w krainie lalek, zanim nasza bohaterka trafiła do świata ludzi. W książce można było je rozróżnić dzięki rysunkom, które były wokół tekstu, przypominały mi one coś w stylu mandali.
Spodobało mi się też to, że szczury w krainie lalek były symbolicznym odwzorowaniem hitlerowców. W świecie ludzi przedstawiono ich jako złych czarodziejów. W samej książce znalazło się dużo magii, magicznych lub legendarnych stworzeń, postaci (np. Janosik, Łąkanica i wiele innych).
Początkowo odniosłam wrażenie, że historia jest dziecinna, spodziewałam się czegoś bardziej "poważnego "? W końcu temat wojny, nie jest przyjemny ani miły. Autorka, wplotła w swoją opowieść dużo magii, co na początku nie zbyt mi odpowiadało, ale później zaczęło to pasować. Był poruszony temat holokaustu, w pewnym momencie, głównym wątkiem stała się pomoc Żydom.
Koniec książki, jak już pisałam na początku, bardzo mnie wzruszył, po przeczytaniu zakończenia, pomyślałam jednak, że nie jest to książka dla małych dzieci, jak wcześniej mi się wydawało. Książkę oceniam na 7/10 i bardzo ją polecam, w szczególności dla tych, którzy mają sentyment do Krakowa.
15.10.18
''Posłaniec''
Autorka: Lois Lowry
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Galeria książki
Opis ze strony wydawnictwa:
Bliżej...
Odkąd Matty przybył do wioski sześć lat temu, z niesfornego chłopca wyrósł na odpowiedzialnego młodzieńca. Kierując się wizjami ślepego mentora, Matty przenosi wiadomości przez otaczający ich las. Tylko on jeden umie bez szwanku przedrzeć się przez śmiertelnie groźne pułapki i ma nadzieję, że w końcu zasłuży na miano posłańca.
Kiedy do ich świata przenika złowieszcza moc, zatruwając niezgodą i gniewem dotąd pogodnych mieszkańców, wioska zamyka granice przed światem zewnętrznym. Matty musi raz jeszcze stawić czoło lasowi, by dotrzeć do córki ślepego jasnowidza i przyprowadzić ją bezpiecznie do domu.
Ale nie tylko wioska się zmieniła. Choć Matty wiele razy bez problemów wędrował po lesie, teraz odkrywa, że znalazł się w złowrogim, bezlitosnym miejscu, gdzie nawet jemu grozi niebezpieczeństwo. Jasnowidz dobrze go wyuczył, chłopak potrzebuje jednak czegoś więcej niż mądrości starszego człowieka, by utrzymać przy życiu siebie i Kirę. Matty musi zapanować nad budzącą się w nim niezwykłą mocą, której nie potrafi nazwać ani odrzucić. Ów tajemniczy dar może okazać się jedynym ratunkiem dla wszystkich.
Recenzja:
W poprzedniej recenzji napisałam, że cały kwartet został przeze mnie przeczytany i właśnie ta część najbardziej mi się spodobała. W tym tomie w końcu zrozumiemy, dlaczego Lowry przerzuciła nas w drugim tomie do świata Kiry, który fabułą, i wszystkim innym odstaje od pierwszej części. Nie polecam czytać kwartetu w innej kolejności niż są zapisane numerki ;) Może z drugą i z pierwszą częścią by się udało, ale z resztą już nie. Za bardzo nawiązują do poprzednich tomów.
Jesteśmy w domku niewidomego starca. Gotuje obiad razem z Mattym. Właśnie z tym chłopcem, który w „Skrawkach błękitu” pomaga Kirze. A nie mówiłam, że za niedługo więcej Wam opowiem o nim? Pozbył się swojego, tego charakterystycznego, akcentu. Znaczy nauczył się mówić „normalnie”, chociaż czasem zdarza mu się zapomnieć. Mogę teraz zwrócić uwagę na las, który jest w powieści przedstawiony jako żywa, mroczna istota. Las daje ostrzeżenia, np. gdy wejdziesz do niego, a jakaś gałązka Cię smyrnie, już drugi raz żywy nie wyjdziesz. Tylko Matty ma przywilej od lasu, może wędrować po nim, bez obaw, dzięki czemu przenosi ze swojej wioski do innych osad wiadomości. Ale w pewnym momencie, pojawia zło. Klasyczne zło, które zatruwa życie innym, pod postacią człowieka. W lesie również zaczynają się dziać dziwne, niepojęte i niebezpieczne rzeczy, takie, że nawet Matty zaczyna obawiać się o swoje życie.
Postacie, zresztą jak zawsze, zostały przedstawione w przyjemny sposób, dało się je przede wszystkim rozróżnić, nie mieszały się, Lowry płynnie przechodziła od jednej postaci do drugiej. W książce zainteresował mnie wątek, który później się już nie pojawił. Matty idąc przez las znalazł różową wstążkę i schował ją do plecaka, z myślą, że ją odda. Zapamiętałam to i sprawdziłam symbolikę. Trochę się zawiodłam. Różowa wstążka symbolizuje walkę z rakiem piersi.
Książka, jak już pisałam, bardzo mi się spodobała. Koniec książki nie był przereklamowany, bardzo orginalny, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z książką, w której główny bohater kończy... inaczej? Nie chce w końcu zdradzić tego, do czego cały czas dążyła książka.
Opowieść oceniam na 8,5:10 .
Polecam każdemu, kogo zauroczył świat stworzony przez Lois Lowry!
11.06.18
''Sekret Julii''
Autorka: Tahereh Mafi
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Moondrive
Opis ze strony wydawnictwa:
Julia z Adamem uciekają z kwatery Komitetu Odnowy i trafiają do Punktu Omega, przystani dla dzieci o szczególnych zdolnościach. Wreszcie są bezpieczni. Sielanka zakochanych trwa jednak krótko. Julia poznaje sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia o szczęściu…
Recenzja:
I oto jestem tu przed Wami. Postoję tu trochę i opowiem, co takiego myślę o kolejnej części Julii. Całe szczęście Tahereh, w tym tomie, nie uraczyła nas wątkami, gdzie Adam i Julia się cały czas obściskują. Zanim przejdę dalej, zobrazuję trochę świat w którym dzieje się akcja, ponieważ w poprzedniej recenzji, potraktowałam to trochę po macoszemu.
Akcja toczy się w świecie, stworzonym na wzór naszego, tylko po apokalipsie, czyli zniszczyliśmy powłokę ozonową, roślinność, większość zwierząt wyginęła, (żeby zobaczyć ptaka przelatującego po niebie, graniczy to z cudem), nawet nie ma wszechobecnych gruchaczy pospolitych, czyli gołębi. Pory roku się ze sobą mieszają, w lato może padać śnieg, a w zimę może być ponad 30 stopni.
Kolejną rzeczą, co mnie zainteresowało, był ciągły powracający temat białego ptaka. Tutaj wklejam pojedyncze znaczenia, symbolikę białego, latającego ptaka, które mi najbardziej pasowały w kontekście powiesci:
"(...) ptak niezwykle piękny w locie dzięki potężnym skrzydłom, i z ich powodu bardzo niezdarny na lądzie. Do takiego ptaka został porównany modernistyczny poeta, człowiek niesiony na skrzydłach natchnienia, zdolny tworzyć arcydzieła i zupełnie nieporadny w szarej codzienności."
Ptak - zwiastun ratunku
Ptak - symbol mądrości, ojczyzny, pokoju
Zostawiam teraz Was z tymi informacjami, możecie stworzyć teorię spiskową, a ja idę dalej ^^
Historia opisana w tym tomie, chyba bardziej mi się spodobała niż poprzednia. Mafi ma taki lekki styl pisania, że jej książki się połyka w całości. Jak to napisała pewna osoba, jeszcze tylko jeden rozdział i kończę... a tu się okazuje że już koniec. Powracając, w tym tomie nie ma już tyle miłości, z dwóch albo i z trzech powodów. Jeden mogę Wam zdradzić, ale tutaj się narazie zatrzymajmy, ponieważ osoby, które jeszcze nie przeczytały pierwszej części, mogą mieć teraz spoilery :) Polecam jak najszybciej to nadrobić.
Adam i Julia już nie mają tyle czasu dla siebie, w końcu należą do ruchu oporu, Punktu Omega. Mają swoje obowiązki, a do tego składa się na ten stan rzeczy jeszcze parę innych czynników, których oczywiście nie zdradzę.
Julia. Ona tutaj większość czasu przeznacza na użalaniu się nad sobą. Boi się kogoś dotknąć, nawiązać nowych przyjaźni, myśli jaka jest nieszczęśliwa, ponieważ nie może już za często całować wszędzie Adama (zresztą nie wiem co oni jeszcze w nocy robili, nie chce widzieć i całe szczęście autorka nie rozbudowała tego wątku). Zaczyna to nawet Kenjegio drażnić, pomimo tego, że przedtem jak Julia odstawiała piękne przedstawienia z Adamem na oczach wszystkich, to była to niezła rozrywka. Trochę daje jej to do myślenia, ale jeszcze lepsza zabawa zaczyna się, gdy pojawia się Warner.
Adam. On chyba powoli zaczyna tracić zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. Różne cuda się z nim dzieją i to co on robi, jego czyny, zaczynają się robić (szczególnie w trzeciej części ) wkurzające, że sobie pomyślałam, a weź Mafi już go zostaw.
Podsumowując. Książkę polecam, zresztą całą serię, tak na wakacyjne wieczory, dnie. Oczywiście z kawusią.
Moja ocena to 6,5:10
05.06.18
''Dotyk Julii''
Autorka: Tahereh Mafi
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Otwarte/ Moondrive
Opis ze strony wydawnictwa:
Nie możesz mnie dotknąć – szepczę. Kłamię – oto, czego mu nie mówię. Możesz mnie dotknąć – oto, czego nigdy nie powiem. Proszę, dotknij mnie – oto, co chcę powiedzieć”.
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha. Bestsellerowa powieść, która podbiła serca czytelniczek na cały świecie.
„Uzależniająca, pełna napięcia i niezwykle zmysłowa. Chciałabym tak pisać. Po prostu nie możesz się oderwać od lektury”. Lauren Kate, autorka Upadłych
Recenzja:
"Dotyk Julii". Ciekawy tytuł. Ciekawa okładka. Przemiła Pani z księgarni mi ją poleciła i jeszcze parę innych serii. Byłam poprostu wniebowzięta! I przeczytałam po jednym dniu. Szybko czytam książki i to mnie boli (pozdrawiam Dorotę ;D ) .
Dobrze, więc zaczynamy w jakieś cegle, siedzi sobie w niej tytułowa Julia. Ona ma jakąś manię liczbową, wszystko liczy, dni, godziny, minuty, sekundy. Czyli też dokładnie nam powiedziała ile tu już siedzi, 264 dni. Dużo, jeszcze trochę i by z rok tam już kisła. Ale! W tym dziwnym miejscu (psychiatryku) pojawia się jakiś gostek, który rujnuje moje fantazje i niestety nie przesiedzi tam 365 dni. A powracając do gościa, jest on chłopakiem! I na dodatek ma tyle samo lat co Julia, czyli 17! Ma piękne, błękitne oczy, które bohaterka kojarzy, ale stara się wyprzeć tę opcje z głowy.
Julię odrzucili rodzice, pozbyli się jej, w końcu po tylu latach. I teraz jak każdy kto recenzował tą książkę, napiszę, jej dotyk zabija. Ma super moc, przez którą nikt nie może jej dotknąć, bo poprostu albo boleśnie skrzywdzi albo zabije. Tak naprawdę Twój wybór. Nasza Julia popada w paranoję (tak jej się zresztą wydaje, ale ktoś to myślenie zaburzy) brzydzi się siebie, boi wyjść, zbliżyć się do ludzi. Zresztą jak ją zamknięto (a całe miasto i jej rodzice chcieli tego) to nie miała tak naprawdę wyboru czy chce spotykać ludzi, czy też nie. W psychiatryku nigdy nikogo nie spotykała. Była jak tykająca bomba. Tak niewiele brakowało jej do załamania się, popełnienia samobójstwa. Od wielu lat pragnie czyjejś bliskości, dotyku, przyjaciela.
Fabuła bardzo mi się spodobała, po przeczytaniu tyłu książki. Zresztą okładka też jest niczego sobie. Jednak jest jedno wielkie ale...
Mam pytanie. Czy za te kilka lat, kiedy będę mieć chłopaka, to czy nie będę widzieć życia pozanim, będę wpadała w paranoję, kiedy go przy mnie nie będzie i czy kiedy tylko mnie dotknie, albo przejdzie obok, to od razu dostaje (żeby ładniej ująć ) gwałtownych motylków w brzuchu? Bo Julia ma chyba coś nie ten teges na tym punkcie, bo bardzo przeżywa dotyk swojej ukochanej osoby. Zresztą rozumiem, nikt nigdy jej nie dotykał tak czule, nie kochał, ale kurka wodna, bez przesady! Albo czy chcielibyście trzy razy czytać opisaną, noż normalnie, ich grę wstępną?! Tylko za każdym razem ktoś im musi przeszkodzić (uf... nie zniosłabym tego. Chociaż mamy jeszcze cztery części. Wszystko się może zdarzyć :/ )
Końca Wam nie zdradzę, bo akurat był ciekawy, dlatego z chęcią się zagłębie w kolejną część. Tylko mam nadzieję, że, tak jak to napisała jedna osoba, nie będzie w kolejnych częściach tyyyle miłości.
Moja ocena to 6/10
Pozdrawiam cieplutko i piszcie, czy byście przeczytali tą książkę. Chociaż prawdopodobnie za niedługo dokonca ją "zgniotę" wraz z wspomnianą koleżanką z góry. Szykujcie się ^^!
18.05.18
''Skrawki błękitu''
http://www.empik.com/skrawki-blekitu-lowry-lois,p1101498156,ksiazka-pl |
Autorka:
Lois Lowry
Rok
wydania: 2014
Wydawnictwo:
Galeria książki
Opis
ze strony wydawnictwa:
„Bądź
dumna ze swego bólu”, powiedziała matka. „Jesteś silniejsza od tych, którzy go
nie zaznali”. Kiedy Kira, utalentowana dziewczynka z okaleczoną nogą, zostaje
sierotą, musi walczyć o przetrwanie w brutalnej, prymitywnej społeczności,
zaślepionej własnymi uprzedzeniami. Według mieszkańców wioski jest leniwa i
bezużyteczna – najlepiej byłoby, jak wcześniej innych, porzucić ją na żer dzikich
bestii… Ocalona od pewnej śmierci przez Radę Opiekunów, która pragnie
wykorzystać jej mistyczny talent, Kira stopniowo odkrywa, że ratunek ma swoją
cenę i wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Gdy powoli odkrywa mroczne
sekrety swojego świata, zaczyna pojmować, że duma z przeżytego bólu nie
wystarczy – teraz musi odnaleźć w sobie siłę, by zakwestionować fundamenty
całej społeczności i po raz pierwszy stawić czoło prawdzie.
Recenzja:
Kolejna
część kwartetu już przeczytana, więc nie ma na co czekać, zrecenzuję i ją J Książka o wiele bardziej mi się
spodobała niż „Dawca”, świat przedstawiony w niej poznajemy stopniowo, często
bardzo gwałtownie zmieniamy zdanie o wszystkim i o wszystkich, wraz z
bohaterką, Kirą. Zaczynamy na Polu Pożęgnań, gdzie główna bohaterka żegna ciało
i czeka, dopóki dusza jej mamy Katriny dokońca ją opuści. Siedzi tam cztery dni.
(Bardzo spodobał mi się ten motyw.) Wracając do wioski, spotykają ją kolejne
problemy. Zanim o tym opowiem, najpierw przedstawię Wam Kirę. Jak się
dowiedzieliśmy z opsiu wydawnictwa, dziewczyna ma chorą nogę od urodzenia.
Chcieli ją od razu wyrzucić na Pole, ponieważ każdy, kto jest niedoskonały nie
nadaje się przecież do pracy. Przed wczesną śmiercią, uratowała ją jej matka. W
jaki sposób? To sobie przeczytacie w ksążce, chociaż nie jest to jakoś bardzo
istotne. Chyba. Powracając, Kira zostaje zupełnie sama, ponieważ niedawno jej
mama zmarła na gorączkę (czy aby na pewno? Znaczy na 100% zmarła, ale czy na
pweno przez gorączkę?) Po tym dom i całe wnętrze, spalono, aby choroba się nie
rozeszła po reszcie wioski. Tata Kiry zmarł dawno temu, zanim się urodziła,
podobno porwały go Bestie. Bestie to przerażajaće stwory, które żyją w lesie. Wszyscy
się ich boją.
Po
śmierci Katriny, Kira zaczyna pracę nad Szatą Śpiewaka (reperuje ją, ale
jeszcze nikt nie zdobył błękitu, aby dokończyć jej naprawę.) ,czyli szatą,
którą zakłada śpiewak. On raz do roku śpiewa pieśń opowiadającą o dziejach
świata. Przy okazji pojawia sie tam wspaniały rzezbiarz, Thomas, z którym od
razu się zaprzyjaznia. Również w młodym wieku traci rodziców. On za to ma za
zadanie reperować Laskę Śpiewaka, czyli taką laskę, która też po krótce
pokazuje dzieje świata, ale w postaci rzezb, po to, aby śpiewak podczas śpiewu
sobie przypominał co dalej śpiewać, bo pieśń trwała kilka godzin. Zapomniałam
wspomnieć, ale ta dwójka wylądowała chyba w Ratuszu, nie pamiętam dokładnie
(przepraszam umknęło mi L),
ale na pewno w budynku, który przetrwał z dawnych czasów, czyli posiadał bieżącą,
gorącą wodę. Dziwne, nam by się wydawało to do nie pomyślenia, ale ludzie tam
żyli w normalnych lepiankach z ziemii i myli sie w rzekach. W miasteczku
panowała brutalna atmosfera oraz (tu takie malutkie nawiązanie z „Dawcy”) brak miłości.
W
książce pojawia się taki jeden, niby nic nieznaczący gostek. Taki chłopczyk, co
pomaga Kitrze. Ma na imię Matt. Pochodzi z Bagien, czyli miejsca gdzie ludzie
sa traktowani inaczej. Coś w stylu takiego marginesu. Mają też specyficzny
akcent. Więcej o nim będzie kiedy indziej.
Świat,
bohaterzy, akcja w książce była bardzo dopracowana. Cała seria była przemyślana
(ja już wszytskie przeczytałam, a piszę tą recenzję trochę z odstępami
czasowymi). Lowry każdą powieść kończyła w najmniej spodziewanym momencie, a ja
takich rzeczy nienawidzę! Pózniej chodzi
się cały dzień i myśli... I tym bardziej chce się siegnąć po kolejną część. Jak
pierwszy tom mnie nie zachwycił, tak drugi był o wiele lepszy, a tym bardziej
mi się spodobał trzeci i czwarty. Chociaż najbardziej przypadła mi do gustu
trzecia część, i co z tego, że była najkrótsza. Książkę jak najbardziej
polecam, moja ocena to 7/10.
Miłej
lektury!
10.04.18
''Niezwykłe przypadki Kunegundy Paciorek''
Autor: Leszek Talko
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Zwierciadło
Opis ze strony wydawnictwa:
W życiu czasem bywa pod górkę, ale tym razem życie naprawdę
przesadziło…
Jakby nie było dosyć, że Kunegunda Paciorek nie znosi
swojego imienia i nazwiska (będziemy ją nazywać tak jak sobie życzy - K. - Kej
- krótko i drapieżnie), to sypią się na nią inne nieszczęścia. Nowy stary dom w
nieznanej okolicy, nowa szkoła, w której nikogo nie zna a w dodatku jakoś nikt
nie może się na niej poznać. To najpewniej sprawa wieku - pechowych 13 lat.
K. nigdy nie daje za wygraną. Wpada na pomysł który ma
pójść w pięty jej wrogom. Nakręci z nową przyjaciółką Marysią film, który
zdobędzie na Youtube milionową widownię i sprawi że będzie sławna. Czyje wtedy
będzie na wierzchu?
Wszystko idzie dobrze - jest sprzęt, są pomysły, wydaje się
że nawet istnieje scenariusz, czasem jednak zdarza się coś czego nie
przewidzieli najwięksi filozofowie…
Recenzja:
Oto przed Wami kolejna książka niespodziewajka! Na początku
wydawała się zwykłą powieścią o nastolatce, która się przeprowadza i nie
potrafi znieść nowego towarzystwa w szkole, aż tu nagle… no przecież nie mogę
Ci powiedzieć, bo nie jesteś mnichem! Nie chcę zdradzać co działo się w książce,
bo lepiej samemu to sprawdzić (gorąco zachęcam!).
A w roli głównej: Nieoczekiwany zwrot akcji, strach przed
pająkami, tajemnicze incydenty i zniknięcia, bądź porwania? Na deser (z
kawusią): filmiki na Youtubie zdobywające sławę, K. i jej nowi przyjaciele,
wciągnięci w tajemniczą i niebezpieczną przygodę oraz nic nie wiedzący i nie
rozumiejący rodzice. No i jeszcze, ciągle śpiący, zwykły strażnik osiedlowy.
Entuzjastyczny początek wskazuje na to, że książka mi się
bardzo spodobała i również ją polecam.
Bohaterzy zostali ciekawie i na pewno w przemyślany sposób stworzeni.
Najważniejsze, co mi bardzo przypadło do gustu, to, że postacie były i
zachowywały się naturalnie, jak (prawie) każdy, normalny nastolatek. W wielu książkach
autorzy, nie za bardzo potrafią pokazać ich emocji, toku myślenia, przez co
książka robi się mdła. Jako pełnoprawna nastolatka, mogę dać dużego plusa
autorowi tej książki za dużą wiarygodność J .
Moja ocena to 9.5/10
06.03.18
„Dawca”
Autorka: Lois Lowry
Rok wydania: 1993
Wydawnictwo: Galeria
Książki
Opis ze strony
wydawnictwa:
W społeczności, w
której żyje Jonasz, wszystko jest idealne. Specjalnie dobrane kobiety rodzą
dzieci, które trafiają potem do odpowiednich jednostek zwanych komórkami
rodzinnymi. Każdy ma przypisanych rodziców i pracę. Nikomu nawet nie przyjdzie
do głowy, by zadawać pytania. Wszyscy są posłuszni. Nie ma konfliktów,
nierówności, rozwodów, bezrobocia, niesprawiedliwości… ani możliwości wyboru. Wszyscy
są tacy sami. Z wyjątkiem Jonasza. Podczas ceremonii dwunastolatków dzieci z
dumą przyjmują przydzielone im życiowe role. Ale dla Jonasza wybrano coś
specjalnego. Ma rozpocząć szkolenie u tajemniczego starca zwanego Dawcą
Pamięci. Jonasz stopniowo uczy się, że moc tkwi w uczuciach. Ale kiedy jego
własna siła zostaje wystawiona na próbę – kiedy musi uratować kogoś, kogo kocha
– może nie być gotowy. Czy jest za wcześnie? Czy za późno?
Recenzja:
Książka spodobała mi
się, ale jakoś mnie nie porwała. Czułam trochę niedosyt na końcu, a także przesadzenie
z ostatnimi wydarzeniami. Temat poruszany w książce nie jest łatwy. Niektórzy
piszą, że nie jest to taka nierealna przyszłość. W końcu wszystko jest tam
poukładane według pewnych schematów, jednolite i takie szare. Ludzie bezmyślnie wykonują przypisaną im
pracę, samodzielnie nie myślą i nawet oni sami nie czują takiej potrzeby. Nie
ma „normalnych” rodzin, tylko komórki rodzinne. Coś, co mnie bardzo zdziwiło,
to że słowo, a szczególnie pojęcie miłości, tak naprawdę nie istnieje, jak było
napisane w książce „już dawno wyszło z użycia”.
Teraz trochę o Jonaszu. Jest on ciekawym bohaterem, można powiedzieć, że dynamicznym, bo w
końcu zmienia swój cały tok myślenia, staje się wrażliwszy na różne sytuacje po
spotkaniach z Dawcą Pamięci. Również zaczyna odczuwać ból, smutek, strach, coś,
czego nigdy w życiu nie spotkał i nie doświadczył. Ciężko i trudno jest mu nie
dzielić się swoimi przeżyciami. W pewnym momencie wpada na niebezpieczny, dla
niego i dla Dawcy pomysł.
Książka, jak już
powyżej napisałam, nie do końca mi się spodobała, ale z wielką przyjemnością
przeczytam resztę tomów (cała seria składa się z czterech części). Moja ocena
to 6/10.
17.01.18
"Eliza i jej potwory"
Autorka: Francesca Zappia
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Opis ze strony wydawnictwa:
Eliza ma 18 lat i jest prawdziwą ekscentryczką i nerdem, a do tego boryka się z chorobliwą nieśmiałością oraz brakiem jakichkolwiek znajomych. Drwiny, wyzwiska, przemykanie pod ścianami i nieustanne okupowanie swojego pokoju - tak wygląda jej życie w realu. W internecie za to jest LadyKonstelacją, ekstremalnie popularną na całym świecie autorką komiksu Morze potworne. Ma tam też swoją niewielką, ale wierną grupę wsparcia. Funkcjonuje więc właściwie tylko w sieci, rzeczywistości poświęcając tak mało uwagi, jak tylko się da.
I wtedy do jej szkoły trafia Wallace, były futbolista, a obecnie fan Morza potwornego i twórca fanfików na jego temat, który sprawia, że Eliza zaczyna dopuszczać do siebie myśl o życiu poza siecią. Hm, może związki międzyludzkie mają jakiś sens?
Ona i Wallace stają się sobie coraz bliżsi, dziewczyna nie chce jednak ujawnić mu swojej tajemnicy. Problem w tym, że z sekretów nigdy nie wynika nic dobrego i przez nie cały kruchy świat Elizy może runąć z hukiem… I jak wtedy stawić czoła swoim lękom? Jak pokonać własne potwory? Czy da się być blisko z kimś w realu?
Recenzja:
Zacznijmy od tego, że książka mi się spodobała. Można by pomyśleć, że to będzie kolejne romansidło, które skończy się jak zawsze, ale nie! Tym razem jest inaczej. W całej historii chodzi o to, że jest sobie dziewczyna, która nie przepada za swoją rodziną, nienawidzi kontaktów z innymi, gdy nagle, w szkole, pojawia się nowy uczeń - chłopak. Opis resztę pięknie wyjaśnił.
Jak już wiadomo, autorką jest Francesca Zappia. Z jej książkami jeszcze nigdy się nie spotkałam, więc to był pierwszy raz :) Uważam, że pisze ciekawie, ponieważ książkę pochłonęłam jednego dnia. Bardzo podobały mi się obrazki/plansze zamieszczone w książce, jak również wspomnienie o "Dzieciach Hypnosa". Nigdy o tym nie słyszałam (nie wiem nawet czy takowa seria powstała), ale pewnie bym po nią sięgnęła.
Na samym początku, postać Elizy wydawała się "fajna" i ciekawa, zresztą świadczy o tym sam fakt, że jest światowej sławy autorką komiksu i to, że udało jej się zachować, tak długo swoją anonimowość. Po dłuższym przemyśleniu, zmieniłam trochę zdanie. Nadal dla mnie jest ciekawym bohaterem, ale doszłam do wniosku, że jest zamkniętą w sobie i trochę rozwydrzoną dziewczyną. Wkurzała się na rodziców, bo nic nie rozumieli, z czego wyniknęła tragedia, po której przeszła załamanie nerwowe. Nic by się takiego nie stało, gdyby potrafiła z nimi rozmawiać, gdyby była bardziej cierpliwa. Rodzice chcieli dla niej jak najlepiej, ale nie do końca wiedzieli jak. Eliza jeszcze bardziej im to utrudniała swoim zachowaniem. I tak w kółko, i w kółko. Pomijając już to wszystko, to jakim cudem udało jej się ukryć przed rodzicami ilość pieniędzy, którą "schomikowała" w banku? Przecież jej braciom się to udało, to nie mogło też im? Skomplikowana sprawa ^-^.
Koniec nie zbyt mi się podobał ze względu na tragizm sytuacji. Za to samo zakończenie już było lepsze.
Jak najbardziej polecam tę książkę wszystkim, bez względu na wiek :). Na zimowy weekend w sam raz do poczytania (obowiązkowo z kubkiem kawusi!). W komentarzach możecie napisać co sami sądzicie o książce, oraz co sądzicie o mojej pierwszej recenzji!
Miłej lektury!
:D
OdpowiedzUsuńMyślę, że przeczytam żeby móc podyskutować ze swoimi nastolatkami o relacjach Elizy z rodzicami. ��
OdpowiedzUsuń